Czy wiesz co tak naprawdę dzieje się podczas MSZY ŚWIĘTEJ? Krótki film, który ukazuje spotkanie nieba i ziemi podczas Mszy Świętej, widziane przez świętych i mistyków. Podczas Mszy modlimy się pośród tysięcy aniołów. Klasztor na Jasnej Górze w Częstochowie. Spotkanie z Chrystusem "na wyciągnięcie serca". Rekolekcje o Mszy św. odbywają się na Jasnej Górze już od maja 2021. Prowadzi je paulin o. Zbigniew Ptak. Na początku przyjechało ponad 70 osób, teraz miesięcznie bierze w nich udział ponad 200. Jak zapewniają ich dotychczasowi uczestnicy i Kiedy wybrzmiewa słowo Boże, ono domaga się naszej odpowiedzi. Jeżeli przychodzimy ze swoimi pytaniami do Boga, ze swoimi sprawami, z tym wszystkim, co dzieje się w naszym życiu, to Bóg odpowiada. We Mszy św. aktualizują się przyjście Boga do człowieka w Jego Synu oraz to, co Syn zrobił dla naszego zbawienia. Wielokrotnie zdarza się, że przychodzimy na Mszę Świętą z przyzwyczajenia, namówieni przez rodzinę lub przyjaciół, ale nie do końca wiemy, co się za tym kryje. Niecierpliwie spoglądamy na zegarek, podczas kazania myślimy o planach na wakacje, a wszystkie czytane przez księdza formuły wydają się być długie, niezrozumiałe i Zastanawialiście się kiedyś, czy spowiadając się w czasie mszy świętej zachowujecie się aby na pewno w porządku? W końcu z jednej strony uczestniczycie w świętym misterium, a z drugiej zdenerwowani stoicie w kolejce do konfesjonału! Kościół święty rozwiązał jednak tę trudność. Oficjalne dokumenty mówią jasno: Tak, można spowiadać się w czasie Mszy świętej. Nie Jak się zachować podczas mszy online? Wszyscy znaleźliśmy się w zupełnie nowej sytuacji. To trudny moment także dla chrześcijan, którzy przygotowują się do najważniejszych świąt w . Wielka Sobota - liturgia w wielkosobotni wieczór jest najważniejszą mszą w czasie Triduum Paschalnego. Co się wtedy dzieje i jak wygląda ta msza? Tego dnia w kościele usłyszymy wiele czytań!Wielka Sobota - liturgia wieczorna w Wielką Sobotę jest najważniejszą mszą w całym Triduum Paschalnym. Jest to zwieńczenie całego misterium paschalnego i stanowi przejście pomiędzy opłakiwaniem Jezusa umarłego do radości z jego zmartwychwstania. Wcześniej w świątyniach przygotowujemy się na powstanie z martwych Chrystusa i święcimy pokarmy. Sprawdzamy, jak wygląda ostatni dzień Triduum Paschalnego w Kościele Sobota - rano święcenie pokarmów i spowiedźNajbardziej charakterystyczna część Wielkiej Soboty to bez wątpienia święcenie pokarmów. Od rana w sobotę możemy udać się naszych parafii i poświęcić pokarmy, które będziemy spożywać na stole wielkanocnym. Po ustawieniu koszyczków ksiądz wypowiada nad nimi błogosławieństwo, a następni kropi je wodą tym samym czasie w kościele odbywa się spowiedź. W tradycji katolickiej należy wyspowiadać się przynajmniej raz w roku, zaś znów raz w roku - w okresie Wielkanocy - przystąpić do komunii świętej. Wiele osób bierze to sobie do serca, toteż z tej spowiedzi korzystają właśnie w Wielką Sobotę. Ponadto można też odwiedzić Grób Pański i przystąpić do adoracji. Jest on zazwyczaj otoczony służbą liturgiczną i innymi ludźmi, którzy modlą się przy symbolicznym grobie Sobota - liturgia wieczorna - opisPo zapadnięciu zmroku przychodzi czas na najważniejszą liturgię w czasie Triduum Paschalnego, czyli tak zwaną Wigilię Paschalną. Rozpoczyna się ona dopiero po zmroku, ponieważ jest zaliczana do nabożeństw niedzielnych. Zaczyna się od Liturgii Światła, czyli przygotowania i poświęcenia Paschału. W świecę paschalną zastają też wbite gwoździe. Jest ich pięć i każdy z nich symbolizuje jedną ranę, którą Chrystus odniósł na krzyżu. Następnie, po uroczystej procesji do wnętrza kościoła, zaczyna się msza niezwykłym elementem sobotniej Eucharystii jest liturgia słowa. Normalnie niedzielna msza ma dwa czytania, po jednym ze Starego i Nowego Testamentu, oraz Ewangelię. Wigilia Paschalna jest inna. Tego dnia z ambony usłyszymy łącznie dziewięć czytań. Jest to siedem tekstów ze Starego Testamentu mówiących o Mesjaszu, po których śpiewa się uroczysty hymn "Chwała na wysokości", po czym następuje epistoła (fragment listu apostolskiego). Na końcu kapłan odczytuje ewangelię i wygłasza uroczyste kazanie. Gdy homilia się skończy, przychodzi czas na Liturgię Chrzcielną, czyli poświęcenie wody przeznaczonej do sakramentu chrztu przez zamoczenie w niej Paschału. Ma wtedy też miejsce odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych całej misterium kończy się przyjęciem Eucharystii, czyli komunią świętą. W niektórych kościołach od razu po Wigilii Paschalnej ma też miejsce Procesja Rezurekcyjna, jednak zazwyczaj odbywa się ona już w niedzielę rano. Ta najważniejsza liturgia już 20 kwietnia! Warto przygotować się na tę okazję - duchowo i fizycznie!ZOBACZ TAKŻE NA jest Triduum Paschalne 2019? Te dni już niebawemOzdoby wielkanocne - dekoracje, stroiki, DIYZ czego zrobić koszyczek wielkanocny DIY? Mamy świetny pomysłCo to jest Wielkanoc? Niebawem najważniejsze święto katolikówKiedy iść do spowiedzi przed Wielkanocą? W tych kościołach będą najmniejsze kolejki Co dzieje się podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek? – Według tradycji, podczas Mszy Krzyżma dokonywano pojednania grzeszników, którzy wracali do Kościoła. Tego dnia święciło się również oleje, potrzebne do sprawowania sakramentów. Tak dzieje się i dzisiaj. Tajemnice Liturgii przedstawia ks. dr Paweł Cieślik Co się wydarza podczas mszy Jeremy Driscoll OSBMsza święta i przyjęcie Ciała Chrystusa to największa łaska w życiu doczesnym chrześcijanina. Czy jednak wszyscy, którzy gromadzą się wokół ołtarza w każdą niedzielę lub tylko od święta, wiedzą w pełni, jaka jest najgłębsza treść słów wypowiadanych podczas Mszy i towarzyszących im gestów? Czy znany jest powszechnie ich symboliczny i metafizyczny sens? Medytacja nad znaczeniem poszczególnych części liturgii — dokonywanych aktów, odmawianych modlitw, śpiewanych pieśni — z pewnością pomoże bardziej świadomie przeżywać tajemnicę Eucharystii, zarówno każdemu z wiernych, jak i sprawującym ofiarę liturgiczną kapłanom. Często słyszę, jak rodzice upominają dziecko podczas mszy świętej: nie gadaj, nie wierć się, nie wspinaj się, nie marudź… i tak dalej. Uważaj na te sformułowania! Słuchałeś kiedyś godzinnego wykładu Wietnamczyka bez tłumaczenia? Ja też nie, ale jestem w stanie sobie wyobrazić mój poziom euforii (szczególnie jeśli nie podano kawy i ciasteczek). Kompletnie nie dziwi mnie zatem, że maluch w kościele nudzi się jak mops. Mam duże zrozumienie dla faktu, że inteligentny dwulatek próbuje zwyczajnie prysnąć. Co w takim razie zrobić? Zacznij od wyboru miejsca Idąc z przedszkolakiem lub mniejszym dzieckiem do kościoła zawsze siadaj w takim miejscu, by dziecko dobrze widziało kapłana i wszystko, co dzieje się przy ołtarzu. Nie przychodź zbyt wcześnie z maluchem na mszę św. Spokojnie, jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że pierwsze ławki w kościele zwykle zajmowane są na końcu. Przynajmniej w mojej parafii. Skorzystaj z tego. Wiem, że są ciasne kościoły i sprawa może być trudniejsza. Postaraj się wtedy znaleźć taki punkt świątyni, by nikt dziecku nie zasłaniał. Masz obawy, że to za blisko, bo może będzie trzeba się z maluchem ewakuować? Spokojnie. Jak się rozwrzeszczy, to naprawdę nie jest istotne, z której ławki wychodzicie. I tak wszyscy na Was patrzą... (dobra, żartowałam). Serio natomiast traktuję dobór miejsca w świątyni. Jestem wielkim przeciwnikiem trzymania przez godzinę dzieci w takim miejscu, w którym widzą wyłącznie plecy drugiej osoby, a właściwie to co poniżej pleców, bo dokładnie tam sięga wzrok dziecka. No wybaczcie, ale czy tak nie jest? Skoro maluszek niewiele rozumie, niech przynajmniej dobrze widzi. Co robić, gdy dzieci nie chcą iść do kościoła w niedzielę? >> Stanie blisko ołtarza pozwala zainteresować go tym, co się dzieje. Co prawda nie na długo, ale myślę, że dźwięk dzwonka i wejście celebransa robi wrażenie na dziecku. Często słyszę, jak rodzice upominają dziecko podczas mszy świętej: nie gadaj, nie wierć się, nie wspinaj się, nie marudź… i tak dalej. Uważaj na te sformułowania! Staraj się ich używać jak najmniej, a najlepiej wcale. Niech msza święta nie kojarzy się dziecku z wieczny strofowaniem. A co do gadania - jest bardzo potrzebne, o ile dotyczy mszy świętej. O czym do dziecka mówić? Pamiętam sytuację z dzieciństwa. Była adoracja. Bardzo długa, tuż po mszy świętej. Raz się wstawało, raz siadało. Ja w ławce jakieś harce wyczyniałam. Pojęcia nie mam, ile mogłam mieć lat, ale oparcia krzeseł były ponad moją głową. To zapamiętałam. W pewnym momencie wszyscy uklękli. Postanowiłam wykorzystać sytuację i stanąć na klęczniku, by w końcu coś zobaczyć. Tata wyszeptał mi: Uklęknij. Oczywiście, ani mi się śniło. Stanęłam wręcz na palcach. Wtedy Tata dodał: Uklęknij, bo teraz jest najważniejszy moment. Nic więcej nie powiedział. Uznałam to jednak za wyczerpujące wyjaśnienie. Padłam natychmiast na kolana. A wrażenie tej chwili jest we mnie żywe do dziś, choć mam już 43 lata. W końcu zrozumiałam, że to całe godzinne trwanie w kościele ma jakiś sens. Tam się coś dzieje! Są części ważniejsze i takie, gdy można siedzieć. Dziecko w kościele? Zrób z nim te małe kroki >> Od tamtej pory postanowiłam przyjrzeć się bliżej temu, o co w ogóle chodzi. To było moje pierwsze autentyczne spotkanie z Najświętszym Sakramentem. Namawiam Cię do wyjaśniania dziecku przebiegu mszy świętej (oczywiście w sposób dostosowany do wieku i dyskretny). Mów mu takie krótkie komentarze liturgiczne. Podglądałam innych rodziców - niektórzy robią to instynktownie, jak ja. Jak mówić podczas mszy świętej? Oczywiście cichutko! I krótko. Szepcząc do ucha maluchowi. Tak, by nikt inny nie słyszał. Małe dzieci zawsze podnosiłam lub brałam na kolana, by móc dyskretnie zainteresować je tym, co się dzieje. W dwóch słowach, korzystając ze sformułowań, ewentualnie wymyślając coś ad hoc. Do rocznego szkraba na dźwięk dzwonków na wejście mówiłam coś w stylu: “O… zobacz". Starszy po usłyszeniu dzwonika mówi już: "Uwaga. Ksiądz wchodzi". A dwu-trzylatkowi już nic nie trzeba mówić, bo wie, co oznacza dzwonek i sporo już rozumie. Starszemu dziecku, tak jak na przykład mojej 4,5-latce, wcześniej tłumaczę, co będzie się działo. Czasem opowiadam jej Ewangelię przed wyjściem do kościoła. Opowiadam też o czekających na nią nowościach (np. że w Wielki Piątek ksiądz będzie leżał krzyżem). Potem już w kościele tylko jej delikatnie przypominam o tych momentach, szepcząc: :"O widzisz? Teraz". Mam nadzieję, że będę dobrze zrozumiana. Nie chodzi o to, by przegadać całą mszę, lecz krótkimi komunikatami zaciekawić dziecko tym, co się dzieje. Kilka kolejnych przykładów? Liturgia Słowa. Powiedz tylko: "teraz słuchamy". Młodszemu maluszkowi możesz dać wtedy akcesoria pomocnicze, ale tylko, gdy jest potrzeba. Ewentualnie wykorzystajcie ten czas, by przytulić dziecko na kolanach. Czterolatce mówię, że ksiądz czyta teraz to, o czym jej wcześniej opowiadałam. Uwierzcie mi, że czasem słucha! Szepczę też do jej do ucha słowa psalmu, by mogła śpiewać refren ze wszystkimi. Chce stać na kazaniu? Niech stoi. Przodem, tyłem, bokiem, byle dziecko nie odchodziło. Gdy już kompletnie nie może wytrzymać, przypomnij dyskretnie, że już niedługo będzie mógł księdzu wrzucić pieniążka. Przekazać znak pokoju, który jest dość ekscytującym dla malucha momentem. Ewentualnie, że wkrótce będzie mógł towarzyszyć Ci, gdy pójdziesz do Komunii Świętej. Stosuję też nagrody Każdemu z rodziców, zdarza się obiecywać lody, jeśli dziecko będzie grzeczne w restauracji. Oczywiście, msza święta sama w sobie jest największą nagrodą, o czym je uczę, ale ciężko to czasem pojąć dorosłym, a co dopiero przedszkolakowi. Kościelnych "nagród", które można zaproponować po mszy świętej jest wiele, np. pójście do Maryi (u nas boczna kaplica), zapalenie świecy, wrzucenie pieniążka do skarbony, zakup Małego Gościa Niedzielnego, czy innej gazetki. Oczywiście dopiero po wyjściu celebransa. Pamiętam jak w Wielką Sobotę, moja Czterolatka pobiegła do Grobu Pańskiego "sprawdzić", czy Pan Jezus zmartwychwstał. Wróciła w podskokach uradowana, gdyż figury Jezusa w grobie nie było. To była jej "nagroda" za 2,5 godzinną liturgię. Czekała na ten moment, gdy będzie mogła w końcu pójść przekonać się na własne oczy. Szeptano w ławkach: ale Ci dobrze, że masz grzeczne dziecko. Kochani! Dość solidnie pracowałam na tę chwilę. Ponad trzy lata. Małymi kroczkami. Tobie też się uda mieć grzeczne dziecko! Obiecuję Ci, że zaczynając dzisiaj mówić dziecku o tym, co się dzieje podczas mszy, z miesiąca na miesiąc, będziesz mówić do niego coraz mniej. Za to dziecko, będzie mówiło do Ciebie coraz więcej. Pozwól mu na to, o ile robi to dyskretnie, a jego pytania dotyczą mszy świętej i tego, co właśnie się dzieje. A jeśli pytanie dziecka jest zbyt trudne, żeby mu odpowiedzieć w dwóch słowach? Poproś, żeby zapamiętało pytanie i zadało Ci je po mszy świętej. Ty też zapamiętaj i najlepiej od razu zacznij układać odpowiedź. Moje najtrudniejsze pytanie zadane przez trzylatka to: "mamo, a co to znaczy, że kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym?" Dziś ten trzylatek ma lat prawie siedemnaście, a ja wciąż nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie maluchowi. Dyskusja w komentarzach na portalu pokazała, że nie tylko moje dzieci zadają w kościele pytania. Ciekawa jestem, które z tych pytań było dla Was najtrudniejsze. Dłuuuugo jeszcze? Najczęstsze pytanie pewnie znacie: "Długo jeszcze?". Odpowiedz! Tylko mądrze. Nie mów, że: "jeszcze chwilkę", jak jest środek kazania. Zwyczajnie skłamiesz. Pięć pułapek myślenia o zabieraniu dzieci do kościoła >> Na pytanie: "Długo jeszcze?" zawsze odpowiadałam zdarzeniami: jeszcze tylko ksiądz zamieni chleb w Ciało Chrystusa, wrzucisz pieniążka, podasz “znak pokoju", pójdziemy do komunii i już będzie błogosławieństwo na koniec. Myślę, że infantylna formuła nie tylko pokazuje, że będzie się jeszcze podczas mszy dużo ciekawych rzeczy działo, ale też uczy malucha kolejności zdarzeń. Pytanie "długo jeszcze" pada coraz rzadziej, gdy dziecko samo orientuje się, na którym etapie mszy świętej jesteśmy i kiedy na końcu padnie oczekiwane: "Pan z Wami". Och, ile razy i ja z utęsknieniem na te słowa czekałam! Najgorsze informacje na koniec Wypełnienie punkt po punkcie tych lekcji nie daje gwarancji na to, że przetrwacie mszę świętą bez problemów już za pierwszym, piątym, czy nawet pięćdziesiątym razem. Tylko nieliczni rodzice mają ten luksus, że ich dziecko jest spokojne z natury. Pamiętaj, że to są tylko moje pomysły na wychowanie dziecka do świętości. Nie musisz ich kopiować. Możesz mieć swoje. A nawet lepiej, byś je miał, bo przecież to Ty wiesz, co dla Twojego dziecka jest najlepsze. *** Ten artykuł jest częścią cyklu "Małe kroczki" przygotowanym przez Lidię Góralewicz, autorkę bloga "Retro Matka", matkę czwórki dzieci. O co w tym cyklu chodzi? Jak pisze autorka: "zawsze chciałam włożyć gołąbka pokoju, między rodziców umęczonych liturgią z maluchem, a księżmi, którzy zastanawiają się, jak reagować na biegające po kościele brzdące". Kolejny artykuł w następną niedzielę na Dowiesz się w nim, jak autorka radziła sobie w ekstremalnych sytuacjach. Kiedy umilknie śpiew i wszyscy są zebrani na swoich miejscach, pierwszą rzeczą, jaką czyni kapłan, jest znak krzyża, który kreśli na sobie, wymawiając słowa: „W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego”. Wszyscy ludzie żegnają się w podobny sposób, odpowiadając: „Amen”. Nie sposób wyobrazić sobie donioślejszego i istotniejszego rozpoczęcia. Zastanówmy się najpierw nad samym znakiem, potem nad słowami, a następnie nad znakiem i słowami użytymi w tym kontekście, aby otworzyć cały obrzęd. Znak krzyża wyraża jednym podsumowującym gestem centralne wydarzenie wiary chrześcijańskiej. Kreślimy go na naszych ciałach, pokazując tym samym, że zadziała na nie moc tego wydarzenia. Ciało, które zostało ukrzyżowane, dotyka mojego ciała i kształtuje je teraz, przygotowując na to, co ma się wydarzyć. Kiedy czynimy ten znak na swych ciałach, jesteśmy do tego stopnia przyzwyczajeni do wypowiadania słów „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, że być może nie dostrzegamy już, że została pokonana ogromna odległość, dzieląca faktyczną historyczną śmierć Jezusa na krzyżu od pełnego powagi wymówienia imienia Boga jako Ojca, Syna i Ducha Świętego. Naprawdę jednak w śmierci Jezusa na krzyżu odsłania się tajemnica Trójcy Świętej. Śledząc poszczególne części Mszy, przekonamy się w bardziej szczegółowy sposób, jak się to dzieje. Na razie wystarczy zauważyć, że na samym początku Mszy wykonujemy gest i wymawiamy słowa, które podsumowują wszystko to, co ma się wydarzyć. Nasze ciała zostaną włączone w Ciało, które wisiało na krzyżu, i ten udział w śmierci Chrystusa stanowi objawienie tajemnicy trynitarnej. Wyrażenie „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” pochodzi od samego zmartwychwstałego Pana, który nakazał swym jedenastu uczniom, aby pozyskiwali uczniów we wszystkich narodach, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Dodaje obietnicę: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,19—20). Naturalnie, wyrażenie to jest cenne dla społeczności chrześcijan. Stanowi słowną formułę, przez którą dokonuje się chrzest danej osoby. Zawsze można w nim usłyszeć echo obietnicy Pana, że zostanie z nami przez wszystkie dni. Z biegiem kolejnych stuleci chrześcijanie nieprzerwanie rozważali wzbudzającą bojaźń i drżenie tajemnicę, ukrytą w tej zwodniczo prostej frazie, niektórym teologom zaś nie pozostało nic innego, jak nie móc się nadziwić i jednocześnie radować z paradoksu słowa „imię” w liczbie pojedynczej oraz trzech imion: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jeden Bóg ma tylko jedno imię, lecz imię to brzmi Ojciec, Syn i Duch Święty. Oto pełne imię Boga. Inne imiona albo są jego stenograficznym skrótem, albo zawierają je w domyśle. W języku angielskim mówi się „in the name” — „w imieniu, w imię”, lecz być może trafniej byłoby ująć to jako „into the name”, czyli dosłownie „do środka, wnętrza imienia”. Ochrzcić — po angielsku baptize — znaczy dosłownie zagłębić czy zanurzyć. Chrześcijanin zostaje więc we chrzcie zanurzony w imieniu Boga. Jest to sakrament, tajemnica, coś konkretnego. Za jego sprawą zostajemy zanurzeni w samym życiu Boga, a życiem tym jest Ojciec, Syn i Duch Święty — Ojciec, który zradza Syna, Syn, który całkowicie poddaje się Ojcu, Duch, który pochodzi od ich miłości. Każdy chrześcijanin jest zanurzony podczas chrztu w tę wymianę. Nie ma w tym nic abstrakcyjnego. Chrzest bowiem oznacza też sakramentalne zanurzenie w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Zejście pod powierzchnię wody to tajemnica umierania i bycia pogrzebanym wraz z Nim. Wynurzanie się z wody to tajemnica powstawania z Nim z martwych. Tak więc, zupełnie jak w samym geście, mamy tu ponownie krzyż i trynitarne imię Boga. Reszta życia chrześcijanina polega na przeżywaniu konsekwencji zanurzenia podczas chrztu i coraz głębszego wnikania w tę Boską tajemnicę. Za każdym razem, kiedy kreślimy na sobie znak krzyża i wmawiamy jednocześnie święte imię Boga — Ojca, Syna i Ducha Świętego — przypominamy sobie o własnym chrzcie i znowu go wybieramy w naszym życiu. Umieszczenie tego znaku oraz świętego imienia Boga na samym początku Mszy stanowi tak naprawdę jedyne jej możliwe rozpoczęcie. Chrzest to jedyna brama, przez którą można wniknąć w to, co się wydarza, a oznacza on nasz udział w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, nasz udział w Boskim imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego. Czekające nas doznanie jest pogłębieniem tego, co zostało w nas rozpoczęte na chrzcie, jego potwierdzeniem i kulminacją. Jakie więc można odczuć rozczarowanie, kiedy ksiądz, wbrew rubrykom, które zalecają w tym momencie takie, a nie inne słowa, rozpoczyna jakimś odmiennym tekstem. W porównaniu z rozważanymi słowami wszystko inne okazuje się banalne. Tu nie odbywa się jakiekolwiek zebranie ludzi. To nic innego jak chrzest, który osiąga najwyższy wymiar i natężenie. Biskup wypowiada słowa, które dał nam zmartwychwstały Pan. Wszyscy odpowiadają: „Amen”. Warto zatrzymać się na chwilę nad wagą tego słowa, będzie ono bowiem wymawiane przez ludzi przez całą Mszę i nie powinno być traktowane jak rzucana bez większego zastanowienia formułka. To wielkie słowo, a jego wypowiadanie jest łaską i przywilejem, których nie należy przyjmować z góry jako coś oczywistego. Hebrajskie słowo „amen” znaczy, że to, co zostało powiedziane, jest pewne i ustalone ponad wątpliwość. Znaczy jednak również, że ten, który je wymawia, uczestniczy osobiście w tym, czemu zaświadcza. Za to, czemu mówię „Amen”, składam moje życie i nim ręczę. Zgadzam się na to. Potwierdzam to. Mówiąc „Amen” na początku Mszy imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego, i znakowi krzyża, mówimy: tak, wiem, że to jedyna droga do Eucharystii; tak, ponownie przyjmuję chrzest; tak, wierzę w święte imię Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego. Coś podobnego wydarza się za każdym razem, kiedy wymawiamy to samo „Amen” podczas przebiegu całej Mszy. Znaczy to, że zgadzam się i cieszę z tej chwalebnej prawdy. Pozdrowienie apostolskie Następnie kapłan pozdrawia lud na jeden w możliwych sposobów: „Pan z wami” lub za pomocą bardziej rozbudowanej frazy: „Łaska i pokój od Boga, naszego Ojca, i od Pana Jezusa Chrystusa niech będą z wami”. Wszyscy odpowiadają na pozdrowienie, mówiąc: „I z duchem twoim”. Pozdrowienie przez kapłana określa się mianem apostolskiego. Sens takiej wymiany zdań nie polega na tym, że po prostu zbiera się jakaś większa grupa, przed którą staje ktoś, kto przemawia do wszystkich, zaczynając, w zależności od sytuacji, od „dzień dobry” czy „dobry wieczór”. Wymiana ta charakteryzuje wyłącznie społeczność chrześcijan oraz ten szczególny moment w ich życiu, w którym świętują oni źródło i szczyt tego życia. Jest to wymiana, która od razu zaznacza role, jakie zostaną odegrane podczas czynności obrzędowych. Kapłan pozdrawia ludzi nie jako jakaś indywidualna, przyjaźnie nastawiona osoba, którą mogą dobrze znać — albo i nie znać. Pozdrawia ich, odgrywając sakramentalną rolę przedstawiciela Chrystusa jako Głowy Ciała, Chrystusa, który wiedzie swój lud do modlitwy. I przemawia do wiernych nie tylko w sposób, w jaki przemawiałby do zebranych ktoś, kogo znaliby lepiej lub gorzej. Uznaje w nich zgromadzenie, które zwołał Bóg. Dostrzega w nich zgromadzenie ochrzczonych, którzy mają właśnie złożyć wielką ofiarę i oddać cześć Bogu. Przemawiając, rozkłada szeroko ramiona w stylizowanym geście przepełnionej łaską otwartości. W tym niezwykłym geście mamy ujrzeć samego Pana, mamy usłyszeć Go w niezwykłym języku, jakim posługuje się odziany w niezwykłe szaty człowiek. Nazywa się to pozdrowieniem apostolskim, gdyż jego słowa pochodzą z pozdrowień, jakie zamieszczał w swych listach Apostoł Paweł. Zaznaczyłem już wielokrotnie, że biskup i kapłan reprezentują Chrystusa jako Głowę Jego społeczności. Faktycznie dzieje się tak dlatego, że reprezentują Apostołów, którym Chrystus przekazał swą misję i zwierzchność, zanim zniknął im z oczu. Apostołowie z kolei przekazali tę misję swym następcom, biskupom, ci zaś dzielą swój urząd przewodnictwa apostolskiego z kapłanami. Pozdrowienie apostolskie w liturgii ma wyrażać to wszystko, żadne inne zatem pozdrowienie nie zdołałoby tego oddać. Pozdrowienie to przypomina nam, że wiara, w której trwamy, przychodzi do nas od Apostołów. Czujemy od razu wspólnotę z nimi i ze świętymi, którzy dochowując wierności i pobożności przez całe pokolenia, przynieśli naszym czasom wiarę apostolską. Wypowiadając jedną z obowiązujących formuł, ksiądz kieruje faktycznie do ludu pozdrowienie od samego Boga, które dociera do nas przez Jezusa Chrystusa. W ten sposób zgromadzenie zostaje natychmiast wyniesione do poziomu, który, jak napisałem, przewyższa sumę poszczególnych części. Skoro pozdrowienie wiernych przez kapłana jest tak podniosłe, również ich odpowiedź musi wzbić się na właściwy poziom. Mówią oni — tłumacząc dosłownie z łaciny — „I z duchem twoim”. Odpowiedzi tej, niecodziennej i dziwnej, od najwcześniejszych wieków wymagającej objaśnienia, nie należy rozumieć jako czegoś w rodzaju „nawzajem”. Znaczy ona o wiele więcej. Ludzie zwracają się do „ducha” kapłana, to jest do najgłębszej cząstki jego jestestwa, w której został on wyświęcony na ich przewodnika w tym świętym obrzędzie. W efekcie mówią: „Bądź teraz naszym kapłanem”, świadomi, że jest tylko jeden Kapłan, sam Chrystus, i że ten, który go reprezentuje, musi idealnie zespolić się z nimi, by móc właściwie czynić swe święte powinności. Liturgię możemy rozpocząć wyłącznie tonami wzniosłej uprzejmości tej wymiany, wyraża ona bowiem i ustanawia wyjątkową harmonię między nami, naszym biskupem (w osobie kapłana—biskupa) jako następcą Apostołów, a Kościołem na całym świecie, który zachowuje wiarę, przekazaną nam przez Apostołów. Fragment książki „Co się wydarza podczas Mszy” Jeremy Driscoll OSB (ur. 1951) jest benedyktynem, cenionym liturgistą, znawcą patrystyki, tłumaczem dzieł Ojców Kościoła i autorem wielu publikacji teologicznych. Jest także poetą oraz miłośnikiem i znawcą poezji Miłosza. Wykłada teologię w opactwie Mount Angel w stanie Oregon oraz w Kolegium Św. Anzelma w Rzymie. opr. mg/mg

co sie dzieje podczas mszy