Binz na Rugii. Rugia, czyli największa wyspa w Niemczech, ma wielką zaletę – ze Świnoujścia można na nią dojechać rowerem. Kamieniste plaże i kredowe klify to zupełnie inny świat od tego, który znamy. Malowniczy półwysep Arkona, liczne zatoki i wreszcie wysokie skały kredowe w Parku Narodowym Jasmund – to wszystko sprawia Klify Moher: zarezerwuj bilety na najpopularniejsze Dla dorosłych. Gwarantujemy najniższą cenę i zwrot pieniędzy. Sprawdź opinie innych podróżujących. Pogoda w Cliffs of Moher w listopad pochodzi z danych statystycznych opierających się na ostatnich latach. Możesz zobaczyć statysktyki meteorologiczne dla całego miesiąca, ale także używając the tabs dotyczące początku, środku i końca miesiąca. Udało mi się znaleźć te fantastyczne hotele na stronie Booking.com i wszystkie mi się podobają. Pomóż mi wybrać któryś z nich. Kolejny punkt wycieczki stanowią Klify Moheru, znad których roztacza się widok na Ocean Atlantycki. Na samodzielne zwiedzanie tego miejsca przewidziano około 2 godziny. Udaj się do interaktywnego centrum dla odwiedzających Klify Moheru, gdzie na dużym ekranie multimedialnym zobaczysz ten odcinek wybrzeża z lotu ptaka i obejrzysz film Klify Moher: zarezerwuj bilety na najpopularniejsze Wycieczki z przewodnikiem. Gwarantujemy najniższą cenę i zwrot pieniędzy. Sprawdź opinie innych podróżujących. . Dziś zabieramy Was do jednej z najbardziej ulubionych miejscówek turystycznych w Irlandii – jedziemy na Klify Moherowe. Zanim nasza przygoda z Irlandią zaczęła się na poważnie, wiedzielimy że takie natury cudo istnieje… Widziałem klify w MTV, w teledysku irlandzkiego bendu. Kto wie o jakim zespole myślę❓ Kto podśpiewujki na klifach urządzał⁉ Ktoś coś⁉ Klify zaliczyliśmy już kilka razy. Jest to obowiązkowy punkt dla wszystkich odwiedzających zieloną wyspę. Nasi przyjaciele i rodzina, która nas odwiedza na wyspie też już tu była 😁… Była tu Irenka z Wojtkiem, Terenia z Józiem, Renia i Kicia. Widok na Moherowe Klify zapiera dech w piersiach, włoski stają dęba i są ciary… Efekt WOW zależy od pogody, a z pogodą na wybrzeżu Atlantyku bywa różnie 🙃❗ Dojazd na klify jest prosty. Z Dublina jedziemy drogą N7 a za Nejsami wbijamy na autostradę M7 (przejazd na niektórych odcinkach jest płatny). Przejazd z wschodniego wybrzeża na zachodnie zajmuje nam około 3 godziny. Wszystkie drogi prowadzą na MoheryNiezmotoryzowani turyści mogą skorzystać z jednodniowej wycieczki organizowanej przez dublińskie biura podróży. Koszt wycieczki to około 45 EUR (189 PLN). Istnieje płatna i BEZPŁATNA opcja połażenia sobie po klifach. Do dziś serce mnie boli, na wspomnienie, że za każdym razem trzeba było wyskakiwać z kasiory. Opłata 10 EUR (44,10 PLN) od łebka, pobierana jest na parkingu, który znajduje się przy centrum turystycznym. W cenie biletu wliczone jest miejsce parkingowe, wejście do multimedialnego centrum turystycznego oraz wejście na wieżę O’Briena. Chcąc zaoszczędzić 10 jurków musicie przespacerować się na klify z pobliskiej wioski – Doolin. W tym celu należy zaparkować autko w porcie i ruszyć na klify z buta. Na dojście do centrum turystycznego trzeba liczyć około 2 godziny… Spacer po klifach 3 godziny, powrót kolejne 2 godziny‼ Przy dobrej pogodzie i zapasie czasu na pewno warto rozpatrzyć taką opcję! Wiecznie głodni (czytaj: my 😁) niech nie zapomną o kanapkach i pićkaniu❗ Warto pomyśleć o noclegu w Doolin, w którym nie brakuje B&B (Bed and Breakfast). Wieża O’Brien’aWieża O’Brien’a to najwyższy punkt na klifach. Wybudowana została w 1835 roku specjalnie dla turystów, którzy już w XIX wieku podróżowali do hrabstwa Clare by podziwiać Klify Moheru. Mija 200 lat i klify stają się coraz bardziej popularne. Każdego roku klify odwiedza 1 500 000 turystów z całego świata 🌏🌍🌎‼ Klify samobójcówNaturalne piękno klifów od lat inspiruje muzyków, artystów, poetów i niestety czasem samobójców… W latach 1993 – 2017 na klifach straciło życie 66 osób. Wśród ofiar znalazło się troje naszych rodaków, którym na klifach poślizgnęła się noga… Klify Moherowe, Mohery KLIFY MOHERU€ 10 (44 zł) Klify Moherowe – irlandzki cud natury! Klify wznoszą się na wysokość 214 metrów w najwyższym punkcie oraz rozciągają się na długość 8 kilometrów. Stoimy na krańcu Zielonej Wyspy, pod nami fale oceanu rozbijają się o ścianę klifu… Naturalne, monumentalne piękno tego miejsca sprawia, że mamy ciary‼ Klify Moheru są przygotowane dla turystów. Wybetonowane podjazdy są przyjazne dla osób niepełnosprawnych. W pewnym momencie naszego spaceru natrafiamy na znak STOPU 🛑, który zagradza nam ścieżkę prowadzącą do formacji skalnej zwanej Hag’s Head (Głowa Wiedźmy). Robimy krok w bok i jesteśmy na drodze, która przed przepaścią chroniona jest powykrzywianymi betonowymi płytami. Tu kiedyś stał fort…Słowo „Mothar” oznacza w starożytnym gaelickim zrujnowany fort. Fort z I wieku stał na Hags Head, gdzie obecnie stoi Moher Tower i to właśnie dawny fort nadał nazwę klifom. Jest mokro, jest ślisko… Irlandzka pogoda nie jest klifom przyjazna. Duże opady deszczu powodują, że wapienne zbocza klifów osuwają się do oceanu. Z przerażenie obserwujemy ludzi, którzy niebezpiecznie blisko podchodzą do urwiska‼ Jeden niewłaściwy ruch, silny podmuch wiatru, potknięcie może sprawić, że traficie na listę moherowych umarlaków 🙁. Na klify z łódki patrzymy… Klify Moheru odwiedzamy kolejny raz w czasie pandemii. Tym razem będziemy potrzeć na klify z poziomu oceanu. W internecie wynajdujemy lokalne biuro, Doolin Ferry, które organizuje wycieczki promem. Cieszymy się na widok samotnej skały Branaunmore zamieszkałej przez tysiące morskich ptaków… W okresie od kwietnia do połowy połowy lipca na Koziej Wyspie gniazdują Maskonury 🐧… Za 20 EUR (88,20 PLN) od człowieka kupujemy bilety na prom. Dzień przed planowanym wyjazdem dzwoni do nas pani, która informuje nas, że ze względu na silny wiatr port w Doolin będzie przez kilka dni nieczynny… Co zrobić⁉ Taki mamy klimat‼ Gdy słońce zaczyna częściej na wyspę zaglądać ponownie kupujemy bilety na oceaniczny prom. Jesteśmy podekscytowani na myśl o pokonywaniu wzburzonego oceanu. Z tej ekscytacji zapominamy zabrać GoPro kamerkę. Klipu z klifów nie będzie 😌… Cała podróż trwa około 50 minut. Prom nawet nie stara się podpłynąć do ptasiej wyspy. Na klify patrzymy z daleka. Z tej perspektywy jedna z najfajniejszych atrakcji Irlandii wydaje się nam nie taka bardzo fajna 🥱… Naszym skromnym zdaniem klify zdecydowanie lepiej prezentują się z góry… Lepsze widoki i dwie dychy w kieszeni 🤑. Okradziono nas!Złotówa po zejściu z promu Klify moherowe pojawiły się w takich klasykach jak Harry Potter i Książę Półkrwi czy Narzeczona dla Księcia. To tu Sam Wiesz Kto ukrył część swojej duszy. To tu, w jaskini, Harry Potter i Albus Dumbledore walczyli o horkruksa z umarlakami. Z Doolin możemy popłynąć również na wyspy Aran, wyspy na których zatrzymał się czas… KLIFY MOHERU OD OCEANU STRONY€ 20 (88 zł) Teanga ÉireannachAby swobodnie móc pogadać sobie z mieszkańcami północno – zachodniej Irlandii musimy nauczyć się konwersować w irlandzkim języku… My opanowaliśmy tylko póg mo thóin. Klify Moherowe to jedno z tych miejsc, którego się nie zapomina i widoki pozostają w pamięci do końca życia! Mohery mają to coś w sobie, magię i piękno, które hipnotyzują. Mohery nie są najwyższymi klifami w Irlandii. Tytuł najwyższych klifów na wyspie należy do Slieve League. Mohery są fajniejsze 🙃❗ Klify są fajne‼ Mohery lubimy 😁‼ Na Moherowe klify jeszcze wrócimy‼ Ogrom tego miejsca może przytłoczyć. Robi wrażenie. Z jednej strony jest pięknie i spektakularnie ale z drugiej niebezpiecznie i potencjalnie nawet śmiertelnie. Zerka się z góry na dół, patrzy się niemal w nieskończoność. Dostrzegam skały, wydają się strasznie malutkie. Fale suną spokojnie, niczym w zwolnionym tempie, rozbijając się gdzieś w dole o skaliste nabrzeże. I ten stłumiony huk, to wycie Oceanu, ten ryk wody… A przecież Atlantyk dziś taki łagodny, taki zrównoważony, gdzie mu tam do wściekłości, do sztormu? Zlitował się, tak samo jak zlitowała się nad nami Góra Croaghaun, pozwoliła nam na siebie wejść, odsłoniła swoją ukrytą, drugą stronę, ukazała groźniejsze oblicze: wspaniałe, pędzące w otchłań urwiska, przepaści trudne do ogarnięcia… Początek nieoznakowanego szlaku. Z czym na Górę Croaghaun? Od razu uspakajam. Zdobyć tę górę nie jest rzeczą niewykonalną. Nie jest to wyczyn, z tak zwanych impossible. Normalny człowiek, sprawny fizycznie na poziomie podstawowym, wlezie bez większych problemów. Należy mieć tylko dobre buty, do chodzenia po górach, kurtkę chroniącą przed deszczem i wiatrem, czapkę, bądź jakieś nakrycie głowy oraz wodę a także coś wzmacniającego do jedzenia. Podejście w skali od 1-10 oceniłbym na jakieś 5. Gdzie jest start? Będąc już na Wyspie Achill należy główną drogą udać się na sam koniec wyspy, przejechać Keel, Dooagh i zakończyć jazdę na malutkim parkingu przy zatoczce Keem. Mając ocean za plecami trzeba zerknąć na górę po prawej stronie i na nią właśnie zacząć się wspinać. Jeszcze tylko 200-300 metrów z powrotem po drodze, którą przejechaliśmy i wchodzimy na szlak Nie jest oznakowany w żaden sposób, nie ma żadnej tabliczki, informacji czy też znaku, można gdzieniegdzie zauważyć wydeptane miejsca poprzednich wspinających się, ale zapewniam, że była ich zaledwie garstka. Jedno z pierwszych ujęć Zatoki Keem. To nie są Klify Moheru, gdzie co roku zjawia się milion odwiedzających i gdzie można bez żadnego problemu dojechać samochodem, nie wspinając się w ogóle. To nie są Klify Slieve League, do których również można podjechać autem, chociaż aby patrzeć na wszystko z góry należy jednak trochę się wspiąć. Kto nie chce, żałować nie będzie, bo z dołu urwiska i tak prezentują się spektakularnie. Przepaście Croaghaun są inne. Są dziksze, o wiele bardziej niedostępne a co za tym idzie zdają się być znacznie bardziej interesujące. I piękne, jedyne w swoim rodzaju. W moim odczuciu, w moim prywatnym rankingu, najlepsze w Irlandii. Gdy jest się już na górze, w głowie kołacze się myśl, że tą możliwość podziwiania wspaniałych widoków sami sobie podarowaliśmy. Nikt nas tu nie przywiózł, na grzbiecie nie przywlókł, własnymi siłami tego dokonaliśmy, trochę zmęczeni ale szczęśliwi. Smakowało jak dobra zupa, którą pieczołowicie się przygotowuje a następnie ze smakiem zjada. Skały, skały, zewsząd skały. Jak wspomniałem szlaku się nie uświadczy, żadnej ścieżynki nie ma, już od samego początku idziemy własnymi ścieżkami, stawiamy stopy tam gdzie najwygodniej, omijamy nierówności, przeskakujemy dziury, zatapiamy buty w mchu, zaznajamiamy się z ostrymi krzaczkami, cały czas pod górę, wyżej, wyżej, z każdym krokiem wyżej. Co jakiś czas zerkamy za siebie, odwracamy się i podziwiamy. Zatoka, plaża, parking, samochody, ludzie… To wszystko się zmniejsza, w oczach kurczy ale za to powiększa się ocean, wyłaniają zza gór kolejne, ukryte wcześniej krajobrazy. Momentami stromo, trzeba sobie pomóc rękoma. Poruszamy się powoli, zastanawiamy się nad każdym krokiem, lecz idzie to sprawnie, automatycznie. Wyciągamy aparaty, łapiąc i uwieczniając co lepsze sceny. Mniej więcej w połowie zatrzymujemy się, przysiadamy na kamieniach, na trawie i ładujemy kanapkami baterie. Przeszliśmy już sporo ale cały czas mamy kawałek do pokonania. Nie poddamy się, nic nas nie zatrzyma. Jesteśmy szczęśliwi… Niespodziewane spotkanie Już parkując samochód przypuszczałem, że dojdzie do fajnego spotkania. Czułem, że po wielu, wielu latach uda się w końcu zrealizować to, co jakimś dziwnym trafem zawsze było odkładane, zawsze omijane, zwał jak zwał ale generalnie nie trafialiśmy na siebie. ,,Nie tym razem” – pomyślałem. Od wiosen dobrych kilku czytałem irlandzkie historie Pendragona z niemałym zainteresowaniem. Śledziłem jego bloga, nierzadko komentowałem i tak po trosze zazdrościłem tych wszystkich jego wyspiarskich wojaży i przygód. To wszystko jednak było w świecie wirtualnym. Tym razem spotkanie na żywo miało się w końcu ziścić. Zaparkowaliśmy obok firmowego auta ,,Pendragon Tours”. ,,A to ci heca!” – od razu wpadło mi do głowy. ,,Pendragon jest w pracy i pewnie zabrał swoich gości na Klify Croaghaun”. Znając życie, pewnie uda nam się gdzieś na szlaku spotkać. Gdyby jednak jakimś cudem miało się to nie udać, w razie czego zostawiłem mały liścik za wycieraczką jego samochodu. Już podczas wspinaczki zlokalizowaliśmy 3 postacie powoli wchodzące na górę. Z każdym metrem nasz dystans się zmniejszał i w pewnej chwili zmniejszył się do tego stopnia, że w 100% byłem pewien, że Pendragon to Pendragon a nie na przykład jego firmowy kolega – drugi przewodnik. -,,Hello! How Are You?” – popłynął standardowy tekst z ust gościa w czerwonej kurtce (Czyli Pendragona). -,,Witaj! Nareszcie się spotykamy” – odpowiedział (z pewnością w głosie) po polsku gość (czyli ja) w czerwonej kurtce. Pamiątka z nieoczekiwanego spotkania dwóch podróżników 🙂 Przycupnęliśmy wszyscy na moment, racząc się kanapkami i ucinając przy tym miłą pogawędkę. Stała się rzecz nie do pomyślenia. Spotkaliśmy się po dobrych paru latach, daleko, niemal w dziczy, na Wyspie Achill, na zboczach Croaghaun, akurat w tym konkretnym momencie. Widocznie los tak chciał. Czysty przypadek. I jak tu w te przypadki i zrządzenia losu nie wierzyć? No normalnie nie da się 🙂 Nasze ulubione ujęcie podczas wspinaczki 🙂 W górnych partiach ostra trawa zanika, podłoże również jakby staje się trochę mniej podmokłe, pojawia się więcej kamieni. Stromizna też zelżała, choć w dalszym ciągu poruszamy się dość ślamazarnie, daleko nam do zwinnych górskich kozic czy nawet do owieczek. Powolnie, lecz do góry, a to jest najważniejsze. Apropo owiec, to oczywiście również mamy przyjemność je spotkać. W Irlandii są chyba wszędzie: na drogach, na pastwiskach i wysoko w górach. Z reguły płochliwe i wystraszone, ale zawsze fajne. Beczymy na siebie wzajemnie, one idą dalej skubać trawę a my przed siebie, na szczyt. Został nam już ostatni fragment do pokonania, ostatnie podejście. Znajdujemy się w krainie skał, weszliśmy na terytorium kamieni – niemych władców górnego odcinka Góry Croaghaun. Patrzę ze siebie, obracam się i przede mną, w całej okazałości wdzięczy się kilkusetmetrowa, niemal pozioma płaszczyzna terenu, jakże dziwny fragment, gdzie dotąd było tylko i wyłącznie pod górę. Moja głowa obraca się w lewo – nie ma krystalicznego powietrza ale zauważam zatokę w Keel, Dooagh, domki jako maleńkie białe punkciki czy też Klify Minaun majaczące na ostatnim planie… Widok w stronę Dooagh, Keel i Klifów Minaun. Po około 2 godzinach wreszcie udaje nam się dotrzeć na szczyt. Jest wietrznie, ale nie przeszkadza nam wiatr, nie dajemy się zimnu, kręcimy się po szczycie, co rusz podchodząc do krawędzi klifu i podziwiając otaczające nas widokowe wspaniałości. Krajobraz, w którym się znaleźliśmy wyzuty jest z roślinności, bez nasyconych barw, raczej stonowany, ogołocony, niemal księżycowy. Co prawda teren miejscami mocno podmokły i grząski lecz trawa cały czas zgniłozielona, prawie że brunatna. I naokoło skały, głazy, ostre kamienie wyrastające z podłoża, tysiące lat tkwiące na tym bezludziu. A wśród nich my podróżnicy, jedyni którzy wspięli się w tym momencie na Urwiska Croaghaun. Trzy malutkie postacie wędrujące po grani i wchłaniające wszystko to, co było do wchłonięcia… Tu i teraz: ,,Czerp ile wlezie! Upajaj się! Łaknij!” Klify Moher- inaczej znane również, jako Klify Moheru i Moherowe Klify – odcinek klifowego wybrzeża Oceanu Atlantyckiego w zachodniej części Irlandii. Klif, zbudowany z piaskowców i wapieni, ma 8 km długości, w najwyższym miejscu wysokość wynosi 214 m. Klify te to jedna z głównych atrakcji turystycznych w Irlandii. Na szczycie stoi XIX- wieczna wieża( kamienna) - O'Brien's Tower. Została ona zbudowana, jako punk obserwacyjny i atrakcja turystyczna. Wczoraj w kawowej środzie opowiadałam Wam o kawie po irlandzku. I jak to zwykle bywa, przypomniało mi się miejsce, w którym piłam ją pierwszy raz. Smakowała cudownie. Ba, jestem pewna, że tak smakować już nie będzie nigdy… Klify Moheru to jedna z największych atrakcji turystycznych Irlandii. Ma około 14 km długości, w najwyższym miejscu osiąga wysokość 214 metrów. Na ich szczycie wznosi się kamienna wieża z XIX wieku – O’Brien’s Tower. Nie ma jednak żadnej fascynującej historii – ot, została wybudowana aby dodać uroku klifom. Jest też niezłym punktem obserwacyjnym. Chociaż jeżeli mam być szczera, to wszędzie tam gdzie staniesz będzie piękny widok. Zapiera dech w piersiach. Był bardzo chłodny, wietrzny, styczniowy dzień. Nasi polsko- irlandzcy znajomi twierdzili jednak, że pogoda jest świetna. Idealna na zwiedzanie. Zawieźli nas na jeden z najpiękniejszych widoków w zachodniej części Irlandii – Klify Moheru. Mieli rację – widoki zapierały dech w piersiach – było pięknie i…bardzo zimno. Zjechaliśmy do portu, z czerwonymi nosami i zmarzniętymi policzkami. Wpadliśmy do pubu, gdzie od progu dostaliśmy shoty na rozgrzanie, a potem kawę. Kawę po irlandzku. Nigdy później nie smakowała mi tak bardzo jak wtedy. Rozgrzała, dała kofeinowego kopa i pozostawiła świetne wspomnienia… (źródło zdjęcia) Co tu dużo mówić, pogoda, może i rozpieszcza, jednak popołudnia bywają już bardzo chłodne. Myślę, że taka kawa po irlandzku świetnie spisze się w roli rozgrzewacza. Jak ją zrobić, zobacz : najpopularniejsze rodzaje kawy – kawa po irlandzku. Oczywiście serwujemy ją tylko osobom pełnoletnim 😉 ♦ A z cyklu jednym zdaniem o… dzisiaj k jak… kancelaria radcy prawnego Bo są takie chwile w życiu, gdy bez przewodnika po gąszczu aktów prawnych po prostu nie damy rady. Czy to sprawy spadkowe, rozwodowe czy też niespodziewana kolizja z prawem… Zamiast popadać w czarną rozpacz czy też bezczynnie patrzeć jak ktoś łamie prawo, warto zwrócić się do specjalisty. Przy wyborze, zawsze kieruj się renomą oraz doświadczeniem całego zespołu posiadającego najwyższe kwalifikacje. To gotowa recepta na wszelkie prawne bolączki. Ostatnia aktualizacja 21/02/2021 Chodź, zabiorę Cię do Irlandii na Klify Moheru. Opowiem o potędze, w obliczu której powinniśmy skłonić się z uznaniem. O mocy, która oprócz podziwu obudzi też respekt. W tym artykule: Czym zachwycają Klify Moheru w Irlandii?Skąd wzięła się nazwa: Klify Moheru?Ptasie siedliska na Klifach MoheruCzy spacer po Klifach Moheru zawsze jest bezpieczny?Jak dojechać na Klify Moheru z Cork, Dublina i Galway?Moherowe Klify – mapa Och! Uderzając w Klify Moheru Atlantyk wydaje się mikry. Strome krawędzie lądu, dominują nad wezbranym oceanem umniejszając jego potęgę. Na ten stan rzeczy Irlandia pracowała już 320 mln lat temu. Z mozołem nanosiła piach i muł, które czas zmieniał w kamienne warstwy. Po wiekach ciężkiej harówki, wyspa uformowała prześwietne urwiska. Ponad ich krągłymi grzbietami powietrze dźwięczy zachwytem. Jego miarą są onomatopeje. Jeśliby przyjąć, że jeden człowiek odwiedzający Klify Moheru wzdycha raz (acz porządnie) to w ostatnim roku owa atencja osiągnęła 1,6 mln jednostek. Czy to trudne? Myślę, że dla jednej z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Irlandii to najzwyczajniej bułka z masłem. Dlaczego Klify są Moherowe? Twoje myśli dryfują wokół kamiennych warstw, a serce zdjęła trwoga? Niestety, muszę zgasić tlącą się jeszcze nadzieję… Klify nie są pokryte miękkim, gotowym do miąchania moherem. Oryginalna, czyli iryjska nazwa klifów to Aillte an Mhothair. Ten łamaniec językowy nawiązuje do fortu, który w odległych czasach stał w miejscu wieży sygnalizacyjnej Hag’s Head. Kamienna fortyfikacja nie wytrzymała próby czasu, a w zasadzie spotkania z Napoleonem. Wg większości źródeł mhothair oznacza taką właśnie rozpadającą się w drobny mak ruinę. Dwie wieże Stojąca tuż nad przepaścią Wieża O’Briena zwykle jest niezłą modelką. Jest niczym zabawka trzymana w otwartej dłoni olbrzyma. W pełni oddaje kruchość ludzkiej twórczości względem tej, której dokonała natura. Gdy będziesz na nią patrzył, spójrz też nieco poniżej. Twój wzrok przykuje ostry szpikulec Branán Mór. To tu dzieje się prawdziwe życie. U stóp iglicy gniazda uwiły ptaszyska – nurzyki i alki krzywonose. W okolicznych skałach gniazdują trójpalczaste mewy i fulmary. Z lokalnymi wiatrami fruwają niesamowite maskonury. Chciałabym powiedzieć Ci, że piszczałam z zachwytu na widok każdego z osobna. Niestety. Moja zdolność rozpoznawania ptactwa kończy się zwykle okrzykiem: o, mewa! Lecę, bo chcę…. Zanim wybierzesz się na Klify Moheru w Irlandii mam do Ciebie małą prośbę. Na wielu blogach i Instagramie zobaczysz ludzi pozujących do zdjęć. Tych stojących tuż przy krawędzi, siedzących na skalnych półkach i schodzących w miejsca poza szlakiem. Sam będziesz chciał przywieźć podobne fotografie, to naturalne… Nie rób tego proszę! Skały i wiatr dujący nad klifami to zabójczy duet. Wapienie i piaskowce pod wpływem wilgoci stają się bardzo śliskie i niebezpieczne. A wiatr… a wiatr potrafi zdmuchnąć dorosłego człowieka za krawędź klifu. Opłaty pobierane w centrum turystycznym finansują Twoje bezpieczeństwo. To dzięki nim szlak zabezpieczony jest kamienną ścianką, której nie trzeba przekraczać. Kadry, które tu widzisz upolowałam nie ryzykując swoim zdrowiem i życiem. Jak dojechać na Klify Moheru? Choć z pozoru dojazd na Klify Moheru bez samochodu wydaje się trudny, w praktyce to super-proste. Duże miasta takie jak Dublin, Cork czy Galway są bardzo dobrze skomunikowane. Same miałyśmy w planie dostać się tam komunikacją publiczną: najpierw do Ennis i stamtąd bezpośrednim autobusem do Doolin. W ostatniej chwili zdecydowałyśmy się jednak na wycieczkę zorganizowaną z Paddywagon. Muszę przyznać, że bardzo nie lubię takich objazdówek. Paddywagon spisał się jednak nieźle! W wieczór poprzedzający wyprawę zapytałyśmy organizatorów, czy możemy zabrać do autokaru nasze bagaże. Miałyśmy napięty plan i chciałyśmy jak najszybciej dostać się do kolejnego miasta. Oczywiście nie mieli nic przeciwko. Ba, po paru minutach dostałyśmy wiadomość, że zawiozą nas do Cork za friko! Ta życzliwość i bezinteresowna pomoc chwyciła mnie za serce ♥️ Moherowe Klify – mapa No to fru na Facebooka! Będzie mi szalenie miło, jeśli dołączysz do mojej społeczności na Facebooku.

gdzie znajdują się klify moheru